8.29.2014

xing me a lullaby.





Ostatnio złapałam coś w rodzaju emocjonalnego dołka. Nie ważne jak idiotycznie to zabrzmi, ale innym słowem nie jestem w stanie określić mojego stanu. Przeprowadzam się do innego miasta. Nowe otoczenie, nowe miejsce, nowi ludzie. Trochę się boję, zwłaszcza, że pierwszy rok w liceum będę całkiem sama. W sumie to chyba całkiem normalne, a cała sytuacja może i nawet dobrze na mnie wpłynie. Nie mogę być wiecznie taką emocjonalną sierotą, której seme załatwia wszystkie problemy. Nie zmienia to faktu, że gdy patrzę na załadowane w samochodzie kartony i mój pusty pokój zbiera mi się na płacz. To też nie jest rzeczą szczególnie zaskakującą, biorąc pod uwagę fakt, że mieszkałam w tym miejscu odkąd skończyłam dwa lata. A może to i dobrze? Może to czas zostawić wszystkie problemy i wynieść się stąd? Uciec od miejsc, których widok rozdrapywał stare rany i przywracał wspomnienia? "O, to tutaj pierwszy raz ją zobaczyłam". "Pamiętasz jak leżałyśmy tam w trawie?". "Śmiesznie było, kiedy tarzałyśmy się po placu zabaw". "To tam się huśtałyśmy, prawda?" "A tu mnie pierwszy raz pocałowałaś..." Planowałyśmy tyle wspaniałych rzeczy i gdy przechodzę koło poszczególnych miejsc w moim mieście, wszystko mi się przypomina. Czy ją kochałam? Chyba tak. I chociaż jestem teraz szczęśliwa z kimś innym nie mogę się pozbyć takich myśli. Więc w pewnym sensie dobrze, że zostawię to miasto, te miejsca z dala od swoich myśli. Będę tęsknić za babcią. To jest pewne i tego niestety nie uniknę. Ale przecież nie przeprowadzam się na drugi koniec świata - na pewno będziemy się spotykać. A w Gdańsku będzie ze mną moje kochanie i jakoś damy sobie radę. Przetrwamy jeden rok w oddzielnych szkołach, a potem pójdzie już z górki. Tak więc trzymajcie za mnie kciuki. Hwaiting~!

 
I smile. Don't want to see you cry.
Just sing me a lullaby.
I cry. For you to see your smile.
This will be my lullaby.
 
 
 
 
 
PS I tak wiem, że nikt tego nie czyta lol.

6.29.2014

Annyeong~~~!


Nigdy nie umiałam się witać, więc powiem tylko typowe nędzne 'hej'. Pomysł na tego bloga zrodził się po obejrzeniu z moim ananasem filmu o psychopacie, który skalpował dziewczyny podobne do swojej nieżyjącej siostry. xd A więc bardzo ciekawe okoliczności jak widać. Ja jestem kyo, a druga wariatka, która jest na mnie skazana to ann (kyo-ann.blogspot.com, rzeczywiście trudno się domyśleć -.-). Nie oczekujemy, że będzie Was tu dużo. Przynajmniej na początku. Ale wiadomo, że tak zawsze jest przy starcie. Jednak za kilka miesięcy nasz blog będzie górował na szczycie wszystkich list, ba - wszystkich kategorii! Nasz cel: obrastać w obserwatorach i komentarzach. Bez Was to się niestety nie uda. Więc... etto... pomożecie? ^^


BAJ DE ŁEJ: 
Piszę właśnie z moim kochaniem i tak się rozczuliłam,
że aż wstawię Wam naszą rozmowę.
Lydia Land of Grafic